wtorek, 24 lipca 2012

Tomasz Białkowski, "Drzewo morwowe". Za co lubię Columbo.

Tak Tomaszu, jesteś dla mnie kryminalistą. Od czasu, kiedy światło dzienne ujrzała książka „Drzewo morwowe” Twojego autorstwa, jesteś dla mnie kryminalistą. Wystąpiłeś przeciw literaturze spod znaku prozy północy, hehe. „Pogrzeby” w stosunku do „Drzewa morwowego” to mistrzostwo świata, które lezie według teorii ruchów Vorbla dzielnie pokonując dłużyzny ku tajemnicom … drzewa morwowego?
Zmęczyłem kryminał. Doczytałem do końca.

Nie spodziewałem się, że w ogóle doczytam.
Do tej pory kryminał kojarzył mi się tylko z serialem Columbo, w którym poważne dochodzenie przeplatane jest obieraniem jajka na twardo, skrzypieniem drzwi starego Peguota. Sama postać porucznika już trzyma za twarz przy telewizorze. Nie ma nic cenniejszego jak kryminał, w którym śledczy mruga do mnie okiem, mówiąc „To tylko żart, ale bój się, będzie zabawniej”.

Wszystkim miłośnikom kryminału polecam „Drzewo morwowe” Tomasza Białkowskiego. Jeśli chcecie przeżyć łikend z lekkim dreszczykiem, lekko napisanym, który czyta się szybko – polecam. Znajdziecie tu wszystko, co potrzebne miłośnikom kryminału, jak w zadaniu domowym w szkole pisania. Będą tu  brutalnie potraktowane ofiary, będzie poszukiwacz przestępcy w postaci tu dziennikarza z Warszawy, z Warszawy powtarzam, który udaje się na prowincję, czyli do Olsztyna. A więc: ofiary, morderstwa, mordercy, dziennikarz z Warszawy na prowincji. Do tego mężczyźni, którzy są mężczyznami, a więc lubią zapalić papierosa, wypić wódkę, chować się z tym przed kobietami. Plus kobiety, które są kobietami, czyli zabraniają pić i palić mężczyźnie. Dodajmy jeszcze człowieka, który pokłócił się z kościołem oraz fabułę zawiązaną wokół tajemnic kościoła, sekt …bez szczegółów, muszę się pilnować, by nie odkryć rąbka tajemnicy. Wszystko bez szczypty humoru. Tak jak ma być, ma być strasznie, jest strasznie. Ma być krew, jest krew. Ma być, że rączka dziecka spada po wybuchu przy twarzy jegomościa, jest rączka dziecka.

Znajdziecie w książce wydanej przez wydawnictwo Szara Godzina wszystko, co służy dobrej zabawie z książką.

Tomku, kryminalisto, wiem, że szykujesz nam jeszcze jedną, może nawet dwie książki z gatunku kryminału. Nie wiem, co Cię podkusiło, by wyemigrować z Prozy Północy, nie wiem, czy będziesz tego żałował, ale przyznaję, że kraina, w której znalazłeś się teraz jest lekkostrawna, oczyszczająca, to super dieta dla biegaczy. Nie mam po niej zaparć ani biegunek.

Nie można o nic prosić pisarza. Nie wolno prosić, by w następnej książce ofiary traktowane były mniej pretensjonalnie, by opisy były bardziej zmysłowe. Autor kilku powieści uznanych kilkakrotnie przez szanowne jury, wie co robi, pisząc, tym razem, kryminał.

Mam nadzieję, że książki z tego gatunku przyniosą Tomaszowi Białkowskiemu jeszcze więcej popularności. Tak również tłumaczę sobie zmagania z materią kryminału. Wydaję mi się też, że Białkowski odpoczywa teraz od diagnozowania problemu np. rodziny we współczesnym świecie i zdecydował się napisać po prostu fabułę. I to mu, przyznaję, wyszło. Zaraz idę do biblioteki po pierwszy z brzegu kryminał, może tym razem, będąc jeszcze na fali Białkowskiego, przeczytam do końca.

Polecam „Drzewo morwowe” miłośnikom kryminału. Jeśli ja przeczytałem, to wy będziecie mieli dużo przyjemności.

Tomasz Białkowski, „Drzewo morwowe”, Szara Godzina 2012

2 komentarze:

  1. Lubię kryminały, zachęciłeś mnie... może uda mi się zdobyć książkę przed wyjazdem...

    OdpowiedzUsuń
  2. "Będą tu brutalnie potraktowane ofiary, będzie poszukiwacz przestępcy w postaci tu dziennikarza z Warszawy, z Warszawy powtarzam, który udaje się na prowincję, czyli do Olsztyna. A więc: ofiary, morderstwa, mordercy, dziennikarz z Warszawy na prowincji. Do tego mężczyźni, którzy są mężczyznami, a więc lubią zapalić papierosa, wypić wódkę, chować się z tym przed kobietami. Plus kobiety, które są kobietami, czyli zabraniają pić i palić mężczyźnie. Dodajmy jeszcze człowieka, który pokłócił się z kościołem oraz fabułę zawiązaną wokół tajemnic kościoła, sekt …bez szczegółów, muszę się pilnować, by nie odkryć rąbka tajemnicy. Wszystko bez szczypty humoru. Tak jak ma być, ma być strasznie, jest strasznie. Ma być krew, jest krew. Ma być, że rączka dziecka spada po wybuchu przy twarzy jegomościa, jest rączka dziecka."

    Znam cię, mistrzostwo kpiny.

    OdpowiedzUsuń