wtorek, 28 grudnia 2010

"Żyjąc pod księżycem" Krzysztof Grzelak. I dygresje



W niedoczytaniach.pl Marek Trojanowski pisze:


Poeta okazuje się być przede wszystkim “kumplem”, który się “kumpluje zinnymi kumplami” i dlatego jest “kumplem” - dzięki “kumpelstwu” - to kumple.blog.pl (jestem pewien, że taka myśl towarzyszyła założycielom bloga literackiego “kumple”). Kumpelstwem rządzą określone reguły. Tu decyduje “swojskość” - czyli to: czy się znasz, czy spotykasz, czy po pierwszym, drugim, trzecim, entym spotkaniu polubiłeś się, czy możenie. “Kumplowanie się” zawiera określony system znaków: od słynnego już: “gratuluję! gratki! gratuluje się!”, po: “zapraszam na swój wieczór autorski…”. Najlepsi “kumple”, którzy podtrzymują ów dyskurs nagradzani są także w ramach dyskursu. Gratuluje się temu, kto gratulował wcześniej itp.

“Kumple” są tacy sami: wszyscy mają na swoim koncie “Pro Arte”,“Studium”, “Kresy”, “Tygiel Kultury” etc., wszyscy byli gdzieś - lub są- redaktorami. Wszyscy są laureatami konkursów “zdobywcami licznych nagród i wielu wyróżnień” - to są takie same lejbenslałfy, to są tacy sami ludzie. Niczym się nie różnią. Dlatego ich produkty są takie same- w zasadzie nie do odróżnienia. I tylko jakiś wewnętrzny aksjomat środowiskowy zmusza ich do różnicowania. Dlatego wymyślili sobie pojęcie: “dykcji” - i tak wśród takich samych ludzi, z takimi samymi życiorysami nagle pojawiły się “różne dykcje” - dykcja łódzka, dykcja śląska, dykcja lubelska itp. itp.

He, trudno się nie zgodzić. Do tego prawie każdy poeta ma swoje zdjęcie, jest blogerem, ma swoją stronę w internecie, jest krytykiem literackim (nie autorem jakiejś recenzji, nie autorem takich postów jak moje, ale KRYTYKIEM LITERACKIM). To oczywiście też zasługa wydawców, którzy bardziej wierzą w rozdymane do granic notki o autorze niż w swoje możliwości dystrybucyjne, promocyjne. Stąd ta paranoja wydawania 150 egzemplarzy, których wydawca nie rozprowadza, bo wydał i jest zadowolony a autor powinien być szczęśliwy. Tylko co ja mogę wiedzieć o wydawaniu?

Wcześniej Karol Maliszewski ujawnił się z tekstem o, jak to powiedzieć, kondycji polskiej poezji?

Tomik poetycki potrzebuje nieco bystrzejszych i przemyślniejszych formpromocji, niż jest to dane każdej innej książce. Być może jest tak, że Biuro Literackie wyspecjalizowało się w tworzeniu i doskonaleniu owych form, stąd efektyw postaci rozpoznawalności autorów Biura, rozgłosu popartego docenieniem i nagrodami. Kto się nie załapał na uznanie ze strony Biura, z trudem załapuje się na czyjekolwiek uznanie. To mnie niepokoi.Akceptacja Biura nobilituje zbyt automatycznie, stając się wodą na młyn dla leniwych dziennikarzy i recenzentów łasych na gotowce podsuwane przez Biuro, ślepo przyklaskujących tak tworzonym schematom i hierarchiom. Los poezji Miłosza Biedrzyckiego czy Macieja Meleckiego potwierdza te obserwacje. Wraz z zerwaniem ściślejszych więzi z Biurem zniknęli z pierwszoplanowego oglądu krytycznego, trafili do niszy. A szkoda, wcale nie są gorsi od nagłośnionych poetów Biura. Łatwość tego znikania, zarządzania mocnym byciem i takimż niebyciem, ta jedna wielka manipulacja, bardzo mnie niepokoi. A także mechaniczne tworzenie hierarchii w oparciu o rzekome oklaski, błahe nieraz dowody brane z szumu i powietrza, z medialnej otoczki, z wartości promocji, a nie wartości tekstów i tomików.

To było lipcu 2009 roku. Co ja robiłem w lipcu? Nie ważne. Niedawno znalazłem tomik z roku 2005 Krzysztofa Grzelaka "Żyjąc pod księżycem". Na okładce nie ma zdjęcia autora, nie ma notki o nim. Nic. Nie wiemy nawet czy jest poetą, czy nie jest. Na okładce zdjęcie autora przedstawiające okno a w nim dziewczyna. Banalne. W środku wiersze skromnie skrojone, z wyważoną frazą. Zawsze na jakiś temat. To ważne: te wiersze maja temat. Poczytajmy i niech na tym stanie.

Święty Jan Chrzciciel wśród słów

gdzie fotele dla nas w lożach antyku?

gdy żył
jeszcze nie czyniono ze śmierci sitcomu

Odwieczny Dokonany
ujawnił tych kilka dekad jego życia

nie było mu pisane
zostać bohaterem roku
tym bardziej epoki

nierozpoznany Eliasz na diecie

można rzec stracił głowę
za sprawą biblijnej Isadory Duncan

aż zachmurzyło się śpiewem
na świetlistych półpiętrach
od precyzyjnego cięcia
jakim popisał się Herodowy kat
wypełniając półmisek zwieńczeniem proroctwa


***

ojciec był melancholikiem

nie przypuszczałem że marzył o podróżach
powiadał "do pełni szczęścia
brakuje kawałka radia"

próbował sięgnąć gwiazd
teleskopową anteną

wśród dziecięcego gwaru
całe życie prosił choć o minutę ciszy

w górze nic nie grało
albo nie rozumiał muzyki wyższych sfer

teraz wstydzę się

zakłócałem mu odbiór rzeczywistości
niewinnie szeleszcząc
sreberkiem po czekoladzie

zapewne mogę ojca odsłuchać
w poświacie
przeklinającego Erewań i Monachium

ojca szukającego obiecanych mi kryształków
oraz odpowiedniego nastroju

nawet jeżeli zechce wrócić z byle tarczą
czekam na niego


***

wydaje mi się
że kiedyś było ciszej

w dzieciństwie unikałem gimnastyki korekcyjnej
wkręcanie żarówek uważając za pusty gest

i które z nas miało odwagę zejść do piwnicy
po zmroku?

po latach niewiele zmienia się pod p[powierzchnią
przesadnie gładką i głośną

w ciszy starannie chodzę korytarzami piwnicy
gotów z "Płomyczkiem" w garści
wskazać miejsce zgromadzenia pamiątek.



A co do wydawania poezji, poetów: może jest nas za dużo? Coraz trudniej o poetę, który się nie powtarza, który nie bredzi jak jego koledzy, który zamiast pisać codziennie i ISTNIEĆ na wszystkich portalach poetyckich po prostu łapie oddech i przygląda się, wsłuchuje w siebie.
A jeśli poeta uważa, że jego wiersze są dobre, niech próbuje wydać je w Biurze Literackim, niech przekona Biuro, że jego wiersze są szczególne. Jeśli Biuro nie da się przekonać, to ja założę oficynę i wydam 150 egzemplarzy. Na okładce książki napiszę, że wydany zestaw wierszy wygrał ogólnopolski konkurs na tomik poezji, który sam ogłosiłem. Dodam, że autor jest poeta drukowanym (tam gdzie wszyscy drukują), krytykiem literackim i kimś jeszcze. Może się uda.

Chętnie poczytałbym nowy tomik Grzelaka, ale go chyba nie wydał. Może napisać do Biura, by wydało? A może on już sam pisał, ale dostał odpowiedź odmowną? Cóż, nie da się wydawać wszystkich, nawet wszystkich dobrych.



Krzysztof Grzelak, "Żyjąc pod księżycem" Wydawnictwo Biblioteka, Łódź 2005








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz