wtorek, 28 grudnia 2010

W piwnicy pach pach nie pluszem, czyli zabawy słowem inspirowane autorem



Wyciągam z kartonu tomik Michała Płaczka. Nie zaczytany zupełnie. Lekko zagięty róg, zapach piwnicy, tych wszystkich klamotów przedostał się do środka książki. Dlaczego ja jej nie czytałem? Otwieram pierwszą stronę i czytam wiersz „d(r)ama”. I już jestem na schodach domu. To przecież pokręcony wiersz, mówi się o takich wierszach, że to zabawa językiem, dekonstrukcja świata na poziomie języka..Odwracam książkę, z tyłu jest notka o autorze. I już jestem w domu. Pamiętam ją dobrze, zmiażdżyła mnie. Poczytajmy:

Michał płaczek, ur. 1987, poeta, autor opowiadań, krytyk literacki. Zaangażowany społecznie na wielu polach. Zainteresowania naukowe: mit historyczny,literatura Zagłady, psychoanaliza kultury. Zainteresowania prywatne: muzyka awangardowa, sztuka awangardowa, literatura awangardowa. Przygotowuje książkę prozatorską. Stale współpracuje z „Wakatem”. Współopiekun kotki Iriny, z którą mieszka na warszawskim Gocławiu. „Opór skóry” jest jego debiutem. Zanim poczytamy wiersze Płaczka. Mój kumpel,który jest kamieniarzem i nie czyta tomików poezji, bo nie ma na to czasu – po robocie jest zmęczony, zapytał, czy w wieku 21 lat można mieć zainteresowania naukowe? Byłem nie tylko w domu, ale leżałem wygodnie na wersalce i śmiałem się jak idiota. I powtarzałem sobie: awangardowa literatura, awangardowa muzyka, awangardowa sztuka. Śmialiśmy się, że Płaczek różne rzeczy robi awangardowo. Do tego w wieku 21 lat jest krytykiem literackim. Ale mniejsza ze złośliwościami, one do niczego nie prowadzą. Notkę o autorze zacytowałem tylko dlatego, że zawsze wydawały mi się niektóre notki przesadzone, czasem tak bardzo, że zniechęcały do czytania zawartości, a jak mi się wydaje, nie to jest założeniem autorów informacji. I jeszcze jedno zanim poczytamy wiersze Michała Płaczka. Proszę uwierzyć, poeta wcale nie musi być oryginalny, wcale nie musi być tak oryginalny, że aż niezrozumiały, by być dobrym poetą. Bo każdy poeta ma swój język. Ten świetny poeta ma język, styl rozpoznawalny, wyraźny. Poeta nie wstydzi się tego, że ktoś w jego twórczości rozpoznaje innych poetów. Może być nawet wtórny, ten jego język, styl. On wie,że Tu chodzi o prawdę, jaka tkwi w poecie. Jeśli język, który już zaistniał pasuje do jego prawdy o nim, to powinien nim pisać, zamiast silić się nawymyślanie własnego, który nie oddaje niczego. Niczego. Wystarczy, aby język był giętki, mówiąc Norwidem, nie musi być oryginalny, właściwy tylko tobie poeto Michale, czy poeto, który dopiero zaczniesz pisać.

Ach, bądźmy przekorni, nie czytajmy wierszy Michała Płaczka, które próbują być oryginalne,nie zaczytujmy się we frazach nieolingwistycznych, z których nic nie wynika.Nie czytajmy wierszy przeintelektualizowanych, których, jak przystało na krytyka literackiego i na miłośnika awangardy, Michał Płaczek umieścił w tomiku wiele. Zacytuję te wiersze, które w piwnicy dobrze mi się czyta, że aż żal, że nie przeczytałem ich przed rokiem, mimo że próbują uciec w zabawę:



Słupnik



skoro mam obowiązek powrócić. skoro mam

obowiązek. Skoro mam powrócić wbrew

woli to obowiązek. Jak



o co proszę niech zło będzie Biedzie poza mną

tam gdzie go nie ma i jest daleko nie rozpoznać

prostych gestów poznanych tylko wewnętrznie

wśród trzewi tak jak można wypruć z siebie



głos odwołuje umowę Przecież szliśmy do domu

(prawda nie swojego) otoczeni bunkrami które

Zdążą zarosnąć i być jak półżywe w momencie gdy

Miasto będzie Tylko martwe odwołuje prospekty



Gdzie ramię tam w ramię armia faszeruje

Metalem poddane dywany trawy teraz ciemnej.



Nie nasiedziałem się w życiu na trawie gdy

Zawsze coś na niej zbudowano wysoko



Resztę wiersza pominę. Kupcie książkę. Nie dlatego, że to debiut roku lub nominacja do nagrody.Warto ją mieć, bo to książka ciekawa towarzysko. Michał Płaczek to partner Adama Wiedemanna, wiadomo, tytułowanego poety. Stąd też na blogach, w kuluarach często ludzie czynią złośliwe uwagi, że Płaczkowi Wiedamann pomaga w sławie, karierze. Dlatego przeczytajcie, by samemu stwierdzić, czy dziś orientacja seksualna, obnoszenie się z orientacją seksualną może pomóc słabiźnie. Nie będę szczegółowo omawiał „Oporu skóry”. Zacytuję jeszcze fragment, z którego mniej jestem "zadowolony". Nie fragment, całość sobie pozwolę:



Plan podróży do muzeum karen blixen



okna pociągu są czarne a pasażerowie

posażni w posady wracają bez twarzy



jakby nie mieli rysy zmyli czy skryli

za wyświechtaną firanką na publiczny



pokaz pięknem jadłowstrętu jest czystość

zamysłu i oszczędność czasu w wypadku



twórczości żywić można urazę a karmić

sentyment nie chcę Pomnikowa ale czy



dostępny jest dwa plus więcej wymiar

Wątpię niejeden pomyśli wszak może



tu drogę dochodząc do siebie czy idąc

w cholerę ALE DO RZECZY ściany



pociągu są białe i jakby co z tego jeśli

równie czyste są intencje wszystkie



Nie serwuję więcej,ponieważ jak sami widzicie, wiersze te są przede wszystkim zabawą. W pierwszym dystychu instrumentacja głoskowa nie wnosi do wiersza niczego, co ja mógłbym odkryć. I tak jest zawsze w przypadku wierszy Płaczka. To przede wszystkim zabawa, raz lepsza, raz gorsza. Dopiero,kiedy Płaczek rezygnuje z zabawy, jak w wierszu „Obrączki”, brzmi naturalnie. W końcu lingwistyczne eksperymenty to ryzyko, że prawda zginie pod wysiłkiem zabawy a wiersz rozpirzy się na drobne świecące szkło. Wiersz stanie się pretensjonalny jak związki homoseksualne, którymi „plakatuje” się okładki pism literacko-kulturalnych.

Brakuje mi w tych wierszach pasji, choroby. Ale to, że mi czegoś brakuje, tomiku nie przesądza.



Michał Płaczek, "Opór skóry", Staromiejski Dom Kultury, Warszawa 2008 r.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz